125 views, 2 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Przedszkole i Żłobek Misiaczek 2 Lublin: Serdecznie zapraszamy do wysłuchania piosenki "Tata jest potrzebny" w wykonaniu
Zdziwił was tytuł? To wyobraźcie sobie nasze zdziwienie kiedy w przedszkolu z okazji dnia taty dzieci jak nie ryknęły pieśni, którą otwiera właśnie ten tekst. W dalszej części tejże pieśni podmiot liryczny punktuje, że poza pełnieniem funkcji starszego młotowego tata jest potrzebny żeby w piłkę grać i by na lody dać, przydaje się jeszcze by na spacer wziąć i w kategorii treść pieśni to by w sumie było na tyle, a cały utwór wieńczy wers o nieco przerażającej treści: „Gdy kiedyś spotkam lwa to on uratuje mnie” Jest to zresztą bardzo ciekawe zakończenie, bo podmiot liryczny, skłania publikę do refleksji – nie jesteśmy bowiem pewni, czy to ojciec ma przerwać czynność stanowiącą sens jego życia, czyli wbijanie gwoździ i zatłuc młoteczkiem lwa czyhającego na latorośl czy może jednak to dzielny lew ratuje dziecię przed ogarniętego młotkowym szałem ojcem. Przesadzam, bo to tylko piosenka dla dzieci, którą ma się po prostu łatwo śpiewać? Niby tak, ale z drugiej strony czasem mam nieodparte wrażenie, że społeczny wizerunek ojca i jego roli w życiu dziecka zatrzymał się gdzieś w prehistorii i nadal cześć ludzi uważa, że główną rolą ojca jest zapewnianie żarcia tudzież obrona familii przed atakiem tygrysa szablozębnego i tylko narzędzie się zmieniło, bo prymitywną maczugę zastąpił młoteczek. Cała reszta należy do matki. Przykład? 3 miesiące po narodzinach Pierworodnej musiałam wrócić do pracy – pracowałam normalnie, zupełnie tak jak Wirgiliusz i absolutnie wszyscy o tym wiedzieli, ale to mnie bez przerwy pytali „czy mąż pomaga przy małej?”. Dam sobie rękę uciąć że nikomu nie przyszło do głowy spytać mojego chłopa czy żona pomaga mu przy dziecku. Po narodzinach drugiego dziecka zostałam w domu znacznie dłużej – częstotliwość pytań o ojcowskie pomaganie przy dzieciach pozostała tak samo duża, ale tym razem stawianie na piedestale ojca, który po powrocie z pracy zamiast zalec na kanapie i odpalić meczyk, zajmował się WŁASNYMI dziećmi irytowało znacznie bardziej niż poprzednio. Matka robi wszystko – od rana do wieczora, 7 dni w tygodniu – to jasne jak słońce wszak to jej obowiązek, co nie? Ojciec natomiast POMAGA – wolontariat, rozumiecie, odprawia. Ofiarność i poświęcenie matki Teresy czy innych lekarzy bez granic są niczym wobec altruizmu ojca, który wstanie w nocy by zmienić dziecku pieluchę. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że wbrew pozorom takie społeczne postrzeganie roli każdego z rodziców jest krzywdzące nie tylko dla matki – na barki, której spada zbyt dużo obowiązków i odpowiedzialności, ale też dla ojca. Z najnowszego raportu opublikowanego przez amerykańską organizację Zero to Three, zajmującą się rozwojem najmłodszych dzieci wynika bowiem, że: 40% ojców zgadza się ze stwierdzeniem „chciałbym być bardziej zaangażowany w wychowanie dzieci, ale działania drugiego z rodziców mi w tym przeszkadzają”. 43% ojców uważa, że „drugi z rodziców zbyt często przejmuje pełną kontrolę nad wychowaniem dzieci”. Podobne przemyślenia ma tylko 16% matek. 63% ojców zgadza się ze stwierdzeniem, że „ojcowie dostają zbyt mały kredyt zaufania jeśli chodzi o ich zaangażowanie w proces wychowania i opiekę nad małymi dziećmi”. Z tym stwierdzeniem zgadza się również 64% matek. Ponadto 90% ojców uważa, że bycie rodzicem to ich największa radość, a 73% deklaruje, że ich życie zaczęło się dopiero po narodzinach dzieci. Innymi słowy wielu ojców cieszy się dziećmi i chciałoby być bardziej zaangażowanymi i aktywnymi rodzicielami, a nie tylko kimś kto od czasu do czasu „pomaga” przy dziecku. Czemu im to w takim razie nie wychodzi? Częściowo jest to zapewne spowodowane ich biernością – jak się chłopie od początku nie zabierzesz za zajmowanie dzieckiem – wtedy kiedy jest jeszcze małe, niekoniecznie kontaktowe, a oś jego żywota stanowi ssanie i wydalanie to potem będzie Ci tylko trudniej włączyć się w opiekę nad karyplem. Będzie Ci też trudniej zrozumieć jego potrzeby i upodobania. Częściowo jednak za taki stan rzeczy odpowiada prehistoryczne postrzeganie taty w charakterze przede wszystkim młotkowego. Ojcowie często czują się po prostu wykluczeni i niedowartościowani – ich rola w życiu małego dziecka jest bez przerwy umniejszana, bo wszak oni tylko „pomagają”, a w ogóle to matka zrobi lepiej. A skoro tak to ojciec pozostaje bierny i spirala się nakręca. Ba! Nawet w badaniach naukowych częściej analizowane są interakcje matka-dziecko niż ojciec-dziecko. W 2016 roku wciąż musimy udowadniać naukowo, że rola ojca jest ważna. Uwierzycie, że w 2016 roku uniwersytecki komunikat prasowy na temat nowo opublikowanych badań o roli taty w życiu dziecka otwiera zdanie: „Ojcowie wywierają zaskakująco duży wpływ na rozwój dzieci – od umiejętności językowych i poznawczych w pierwszych latach życia po umiejętności społeczne w wieku szkolnym.” Zaskakujące zaiste… Z kolei tytuł jednego z przywołanych w komunikacie badań zaczyna się od „Ktoś więcej niż tylko żywiciel rodziny…” [1]. Tak. Tata to ktoś więcej niż tylko żywiciel rodziny. I ktoś więcej niż młotkowy. I ktoś więcej niż gość, który w niedzielę pokopie z dzieckiem w piłkę. Tata to rodzic taki sam jak mama, a jego decyzje, postępowanie i podejście odciskają równie duże piętno na rozwoju malucha. Dlatego – i to jest w tym wszystkim najgorsze – powielanie pytania o to czy tata pomaga przy dzieciach i stawianie ojca w roli li tylko pomagiera jest krzywdzące nie tylko dla matki, nie tylko dla ojca, ale przede wszystkim dla dziecka. Musimy podnieść poprzeczkę stawianą ojcom. Teraz uważamy, że wystarczy, że tata po prostu jest – zapewnia byt, nie krzyczy na dzieci i przychodzi pooglądać jak grają w piłkę. Ale to nie wystarczy – musimy oczekiwać więcej – więcej zaangażowania i większej ilości dobrych jakościowo interakcji. dr Jeff Cookston – psycholog badający relację ojciec-dziecko i ich wpływ na rozwój malucha Musimy też dać ojcom większy kredyt zaufania i więcej niezależności, bo spory odsetek ojców zgadzających się ze stwierdzeniem „chciałbym być bardziej zaangażowany w wychowanie dzieci, ale działania drugiego z rodziców mi w tym przeszkadzają” sugeruje, że czasem to my same obniżamy poprzeczkę stawianą ojcom. Przyjmijmy więc wszyscy raz na zawsze do wiadomości, że tata nie pomaga przy dzieciach – tata ma dzieci więc zajmowanie się nimi jest nie tylko jego obowiązkiem, ale też mimo wielu niezaprzeczalnie trudnych i frustrujących momentów jedną z największych radości w życiu. Przepiękne zdjęcie tytułowe mamy dzięki ogromnemu talentowi Agi z Fotosister – strona TU, a FB TU
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Witam, potrzebny mi jest tekst piosenki o papieżu:"Kim jest ten człowiek w tak białej sutannie z laską pasterską i różańcem … faustyna234 faustyna234